W sobotę moja mama dostała dynię. Jeśli mam być szczera to ja uwielbiam jeść chlebek dyniowy własnej roboty, jest on po prostu mega pyszny, ale może najpierw kilka słów o dyni. Pochodzi ona z rodziny dyniowatych i obejmuje ona około 20 gatunków. Dynia ma bardzo dużo wartości odżywczych, więc warto ją spożywać.
Jest bogata w witaminy i minerały, a przy okazji nie ma wielu
kalorii. Dynie możemy kupić już, kiedy przychodzi koniec
września. Dynia jest warzywem, które bardzo dobrze nadaje się na
przetwory oraz dobrze się je przechowuje.
Dynia jest niskokaloryczna, jest bogata w beta karoten, ma także sporo potasu,
wapnia, fosforu, a zwłaszcza witaminy z grupy B (przede wszystkim witaminę
B2) i z pewnością nie zawiera sodu. Pomaga ona przy odchudzaniu oraz
przy leczeniu nadciśnienia, poza tym wzmacnia nasz układ odpornościowy,
działa odkwaszająco na nasz organizm. Ważną informacją jest to, że
nawet kiedy ją ugotujemy to ona nie traci swoich cennych właściwości.
Niestety dynia nie jest wskazana dla diabetyków, ponieważ zawiera wysoki
indeks glikemiczny.
Pestki dyni także zawierają dużą ilość witamin i minerałów. Na 100 g pestki
zawierają aż 550 mg magnezu, 1174 mg fosforu, 4,49 mg manganu oraz 7,64
mg cynku. Pamiętajmy, że cynk ma dobry wpływ na naszą cerę -
wzmacnia ją, rozjaśnia oraz wygładza, a także przyśpiesza gojenie się
ran. Pestki są też bogate w witaminę B3, która jest niezbędna do
dobrego funkcjonowania naszego układu nerwowego. Poza tym nasiona
zawierają kombinację wielonienasyconych kwasów tłuszczowych oraz
fitosteroli, które zapobiegają miażdżycy. Olej z pestek dyni należy do
najsmaczniejszych oraz najcenniejszych tłuszczów roślinnych. Może nam to
pomóc w niedomaganiach wątroby i układu naczyniowo-sercowego.
A teraz o tym co moja mama zrobiła już z połową dyni. Najpierw musiała przekroić dynię na pół i oczyścić ją, potem pokroiła ją na mniejsze części i włożyła do piekarnika na 45 minut, aby zrobiła się miękka. Po wyjęciu jak chwilę przestygła oddzieliła miąższ od skóry, który później zblendowała i włożyła w woreczki, po czym zostawiła do wystygnięcia. Na koniec włożyła do zamrażarki i w ten sposób będzie mogła do przyszłego roku używać tej dyni do ciasta, chlebka mojego ulubionego lub wielu innych rzeczy.
Przepis na chlebek dyniowy wstawię w innym poście przy okazji, ponieważ nie wiem z jakiej strony mama go wzięła, ale warto wpisać w wujka google i z pewnością nam pomoże znaleźć dużo różnych przepisów co można zrobić z dyni. Przy okazji na zdjęciu na dole chce pokazać naszą małą dynię ozdobną, która nawet mojemu psu się spodobała :)
Tak więc życzę Wam miłego i bardzo słonecznego popołudnia w tym nie ulubionym pierwszym dniu tygodnia. Pomyślcie, że mamy już jeden dzień mniej do kolejnego weekendu.
Paulina.
Paulina.
0 komentarze