Dzisiaj chciałam przedstawić moich ulubieńców przeczytanych w sierpniu. Każda jest od siebie inna. Są trzy różne propozycje książek, więc ktoś może znajdzie coś dla siebie. Mimo, że lubię czytać to w tym miesiącu miałam na to mniej czasu, ale jakoś dałam radę i skończyłam kilka nowych pozycji w moim zbiorze książkowym.

1. BRUD. - PIOTR C. (link)

Jeśli chodzi o twórczość tego autora to wywołuje ona mieszane uczucia. Jednakże dwie poprzednie książki okazały się bestsellerami. Książka tak jak pozostałe dwie książki wywołała we mnie mieszane uczucia i przez to nie do końca wiem jak ją mam ocenić, mimo iż przeczytałam ją naprawdę szybko. W książce opisania jest historia, która pokazuje życie Warszawiaka pływającego w luksusach i wręcz na pozór idealnego, a tak naprawdę jednak samotnego i nieszczęśliwego. Pomimo moich sprzecznych uczuć co do książki, polecam ją bardzo przeczytać, daje do myślenia. 

2. PROKURATOR. - PAULINA ŚWIST (link)

Bardzo wciągająca, fajna i lekka książka, nie można się od niej oderwać. Przeczytałam ją w prawie jeden dzień, może i bym dała radę przeczytać tego samego, ale musiałam iść spać. Książka opowiada historię pięknej trzydziestoletniej kobiety, która z zawodu jest adwokatem i pewnego wieczoru w klubie całkiem pijana poznaje prokuratora, z którym ląduje w łóżku, a później spotyka się z nim na sali rozpraw. Bardzo polecam tą książkę, ma bardzo dobry wątek kryminalny, ale także jest bardzo zabawna i warta przeczytania.

3. KOŚCI NIEZGODY. - CHARLAINE HARRIS (link)

Jest to druga książka z serii Aurora Teagarden, chciałam wstawić też pierwszy tom ale nie mogłam go znaleźć, znajdzie się jak już nie będzie potrzebny. Ogólnie fajnie zaczęta seria, dalszych części jeszcze nie czytałam. Jest to lekka lektura do poduszki albo na szare dni. Książka mimo wątku kryminalnego, nie oddaje charakteru prawdziwego kryminału. Jednak książka ma w sobie coś takiego, że do każdej kolejnej części również chce się zajrzeć i przeczytać by wiedzieć co będzie dalej. Bardzo polecam do przeczytania serii. Bo ja na pewno sięgnę po kolejne tomy.

Dzisiejszy post jest poświęcony maseczkom przeznaczonym do pielęgnacji twarzy. W ogóle dlaczego warto używać maseczek do twarzy? Ponieważ są one niezbędne do kompleksowej pielęgnacji twarzy. Ja używam maseczek bardzo często, w sumie bardzo lubię wypróbowywać nowe maseczki, bo dzięki temu wiem co jest właściwe dla mojej cery. Ja wybrałam do tego postu 5 maseczek z dolnej pułki, dla takiej zwykłej studentki jak ja, w których zakochałam się po pierwszym użyciu.

 W ogóle na rynku mamy ogrom najróżniejszych maseczek, są dla cery mieszanej, wrażliwej, suchej, normalnej. Najpopularniejszymi są maseczki nawilżające oraz oczyszczające, a później można znaleźć jeszcze: rewitalizujące, odmładzające, odżywcze, itd. Maseczki są bardzo dobre dla naszej cery, ponieważ dokładnie oczyszczają naszą twarz, dzięki nim się zrelaksujemy, czy też pomogą przy zaatakowanie konkretnego problemu. 

Zacznijmy od dwóch maseczek z marki Bielenda. Pierwsza z nich to Głęboko oczyszczająca Maseczka PEEL-OFF kupiłam ją za ok 3 zł. Jest przeznaczona dla cery mieszanej, tłustej, trądzikowej, wrażliwej. Uwielbiam tą maseczkę nie tylko, za jej korzystnie działanie na moją cerę, ale także za to, iż nie muszę czekać 15 minut, żeby ją zmyć, tylko mogę zrobić kilka innych rzeczy w między czasie, gdy ona wysycha na mojej skórze, a później mogę tą hydroplastyczną warstwę bez żadnych problemów ściągnąć ze swojej twarzy. Drugą maseczką z tej samej firmy jest Oczyszczająca Maska Węglowa PEEL-OFF Carbo Detox, kosztuje coś koło 4 zł. Jest przeznaczona do skóry mieszanej i tłustej. Ma dla mnie te same plusy jak poprzednia, ale do tej muszę dołożyć jeszcze jeden, kiedy ją ściągam i naklejam plasterki na nos, aby pozbyć się nieproszonych gości to z jej pomocą pozbywam się ich jeszcze więcej.

Teraz przejdźmy do 3 maseczek z firmy Ziaja. Pierwsza z nich to Maska Oczyszczająca z Glinką Szarą, kosztowała ok. 1,60 zł. Jest przeznaczona do skóry mieszanej, tłustej i trądzikowej. Skóra jest bardzo dobrze oczyszczona po niej oraz świetnie matuje skórę. Drugą maseczką jest Maseczka na twarz i szyję na noc ANTYOKSYDACJA. Maseczkę acai kupiłam za ok. 1,20 zł. i bardzo przypadła mi do gustu po pierwszym użyciu, ponieważ bardzo dobrze nawilżyła moją skórę, złagodziła podrażnienia, a także nadała zdrowy wygląd twarzy. W sumie tak jak zapewnia nas producent, lubię w niej też to, że szybko się wchłania w skórę i jej resztek nie trzeba wklepywać. Maseczka przeznaczona jest dla każdej cery. Ostatnią maseczką, o której chciałabym wspomnieć jest Oliwkowa Maska Kaolinowa z Cynkiem Oczyszczająco-Ściągająca. Kosztowała raptem ok.  1,30 zł i jest przeznaczona do skóry tłustej i mieszanej. Co w niej lubię? To, że naprawdę głęboko oczyszcza oraz pomaga walczyć z niedoskonałościami. Plusem jest to, iż może być stosowana albo miejscowo albo na całą twarz i można stosować ją codziennie.

To tyle na dzisiaj, zachęcam do używania maseczek, gdyż przynoszą dużo korzyści, a nasza cera lubi być w ten sposób pielęgnowana, w szczególności wieczorem, kiedy potrzebuje po całym dniu w makijażu odpoczynku.

Paulina.

Zbliża się "ulubiony" nie tylko przez uczniów, ale i przez niektórych studentów miesiąc wrzesień. A co się na studiach wiąże z wrześniem? Oczywiście sesja poprawkowa. Ja mam w tym roku przyjemność mieć wrzesień wolny, ale niestety nie każdy ma ten cudowny zaszczyt. Często zdarza się tak, że egzaminy przynajmniej u mnie na wydziale w większości są testami wyboru, albo jednokrotnego albo wielokrotnego. Najgorszymi są te wielokrotnego wyboru, które zawierają w sobie małą pułapkę, czyli punkty ujemne za źle zaznaczoną odpowiedź. 

Jednak co mamy zrobić w sytuacji, kiedy przy jakimś pytaniu mamy czarną dziurę w głowie i nie pamiętamy, czy było to w notatkach, czy też czasami jak nam się nie chciało czytać to czy tego nie pominęliśmy wzrokiem, żeby było szybciej. Przyznaje się bez bicia, że sama często omijam jakieś rzeczy w notatkach po mi się ich nie chce czytać. A później przychodzi egzamin i jest problem. I to wcale nie mały bo można stracić punkty za swoją małą głupotę.

Podobno wg najróżniejszych badań najlepszą metodą w takiej sytuacji jest zostanie przy pierwszej odpowiedzi, która nam się wydaje, że jest poprawna, bo gdy zmienimy na inną to może to nasz wynik pogorszyć. I jeżeli mam być szczera to to twierdzenie jest w nas najbardziej zakorzenione. W sumie nie ma co się dziwić bo to właśnie nasi wykładowcy zazwyczaj doradzają nam, abyśmy zostali zawsze przy pierwszej myśli i jej nie zmieniali bo jest najlepsza. A my im wierzymy, ale czy na pewno pierwsza nasza myśl zawsze musi być tą właściwą?

 Jednak spotkałam się w internecie, że taka dziedzina jak psychologia uważa inaczej,czyli że jeżeli studenci zmieniają odpowiedź to tylko ze złej na dobrą. Jednak ja niedokońca się zgodzę z psychologami, gdyż moim zdaniem nawet jeśli zmienimy i to będzie dobra odpowiedź to po prostu będzie przez przypadek, bo jeżeli nie znamy odpowiedzi na pytanie a podpunktów jest dużo to występuje mały procent, że akurat trafimy w poprawne odpowiedzi w teście wielokrotnego wyboru. Ja tego szczęście nie miałam nawet jak wg psychologii wychodzi, że odpowiedzi warto zmieniać.

Dlatego też życzę wszystkim studentom, aby zawsze podejmowali na testach te właściwe decyzje bez względu czy zostaniecie przy pierwszej odpowiedzi, czy ją zmienicie zarówno teraz na sesji poprawkowej we wrześniu, jak i na tych głównych sesjach, czy kolokwiach w trakcie semestru.

Paulina.

Dzisiaj będzie bardzo słodki post, gdyż dwa dni temu upiekłam moje ulubione i bardzo proste ciasto, a do tego mega czekoladowe. Tym ciastem jest Brownie – moim zdaniem chyba łatwiejszego ciasta nie ma do zrobienia. To było pierwsze ciasto, jakie sama zrobiłam, kiedy zaczynałam interesować się wypiekami i byłam z niego dumna. Chociaż ostatnio robiąc Brownie korzystałam z dwóch przepisów, gdyż swój miałam na laptopie a zapomniałam wydrukować i się usunął, ale znalazłam ten co miałam tylko był jeden problem - nie byłam pewna czasu bo w każdym przepisie podają inaczej i robiłam na czuja.

To tyle na dzisiejszy wieczór, może się komuś przepis przyda. Ogólnie ciasto szybkie, łatwe i pyszne.

Paulina.

Dzisiaj obchodzimy pewne nietypowe święto, czyli Światowy Dzień Optymisty. Święto to występuje w kalendarzu od 2016 roku oraz ma na celu zwrócenie uwagi na pozytywne myślenie i zmianę swojej postawy na jeszcze bardziej optymistyczną. Czy warto być optymistą? Oczywiście, że tak! Dzięki optymizmowi kształtujemy swoje świadome szczęśliwe życie.

Czytając niedawno wydaną książkę "Jakoś to będzie. Szczęście po polsku." rzuca się bardzo w oczy podrozdział, który mówi o Polakach i o tym, że cały czas na coś narzekamy i ponoć mamy to we krwi. Ja się z tym nie zgadzam bo jeżeli ktoś nie będzie chciał narzekać to nie będzie tego robił,a co za tym idzie będzie starał się widzieć pozytywy nowego dnia. Dzisiaj też powinnam zacząć narzekać, że jest chłodno, że popaduje, że chce mi się spać, że mi się nudzi, że dzisiaj jest znowu poniedziałek itd. itp. To powinniśmy się cieszyć, że jest nowy dzień, że mimo przeciwności można się cieszyć z różnych drobnych rzeczy, które nas otaczają.

Jeżeli będziemy myśleć pozytywnie to będzie to nasz klucz do szczęścia, które pozwala nam codziennie celebrować najlepsze chwile naszego życia. Optymiści kochają praktycznie wszystko. Kiedy chociaż w ciągu dnia na 5 minut zmienimy w pesymistów to te 5 minut jest czasem straconym. Ponadto optymiści ponoć żyją dużej. Warto pamiętać, że nasze ciało jest nieodłącznie powiązane z naszą psychiką, a co za tym idzie każde długofalowe negatywne uczucie, np. złość, smutek, czy też lęk ma szkodliwy wpływ na nasze ciało. 

Dlatego warto być na co dzień optymistą, aby samemu być szczęśliwym i naszą radość przekazywać na osoby z naszego otoczenia. Miłego Poniedziałku!

Paulina.

Dzisiaj post o książkach, które przeczytałam w lipcu i jestem z nich zadowolona, chociaż na początku co do niektórych miałam podejście mieszane. Książki w sumie kupiłam wcześniej oprócz dwóch, ale nie miałam wcześniej czasu na ich przeczytanie. Wiadomo na studiach nie zawsze jest nudno i czasami nauka jest ważniejsza niż nasze życie prywatne, tym bardziej, gdy z góry założymy sobie jakiś cel. Wiem, że głównie są to książki dla kobiet (w końcu jestem kobietą), czytam również inne, z czasem również się tutaj na blogu pojawią.

1. KOBIETY NIEPOKORNE. - CRISTINA MORATO (link)

Książkę kupiłam na przecenie w Biedronce, ale można również znaleźć ją na stronie empiku w formie ebooka. Z początku po zakupie żałowałam, że ją kupiłam, ponieważ to tylko historie kilku kobiet i najprawdopodobniej będzie to jakaś nuda. Ale nie okazało się  prost przeciwnie, bardzo zaciekawiły mnie historie autentycznych ikon mody XX wieku, którymi było oczywiście m.in. Maria Callas, Coco Chanel czy też Audrey Hepburn (uwielbiam ją) oraz wiele innych. W oczach świata wydawały się być usposobieniem doskonałości. Jednak przez sławę czuły się w swoim życiu bardzo samotne, a także jak normalny człowiek miały wiele kompleksów. Polecam przeczytać tą książkę o 7 ikonach mody, których ciekawostki z życia mogą czasami zadziwić. 

2. DZIEWIĘĆ KOBIET, JEDNA SUKIENKA. - JANE L. ROSEN (link)

W tej książce zawarta jest historia małej czarnej, którą w obecnych czasach każda z nas ma w swojej szafie. To właśnie dzięki tej małej czarnej zostało odmienione życie kilku obcych sobie kobiet. Książka bardzo wciąga jadąc pociągiem do domu tak mnie wciągnęła, że prawie przegapiłabym swoją stacje. Jest to bardzo przyjemna i lekka pozycja do czytania, którą warto przeczytać. Z pewnością dużym plusem książki jest to, że została napisana prostym językiem. Jest to z pewnością książka, z którą można wieczorem miło spędzić czas przy odpoczynku. :)

3. SEKRETY URODY KOREANEK. ELEMENTARZ PIELĘGNACJI. - CHARLOTTE CHO Z Soko Glam (link) 

Książka opowiada, w jaki sposób Koreanki dbają o swoją skórę. Szczerze powiem, dopóki nie przeczytałam tej książki zbytnio nie zastanawiałam się jak dbam o swoją skórę. Dzięki tej książce można się dowiedzieć, że Koreanki nie mają tak idealnej skóry tylko dzięki swoim genom, ale także dzięki temu, że od małego są uczone dbania o swoją cerę, a także skórę. Ta książka nie powiem, że nie ale wpłynęła trochę na mój sposób pielęgnacji twarzy, a co za tym idzie jestem bardziej zadowolona z wyglądu mojej cery. Także zachęcam do przeczytania, może noż widelec coś odpowiedniego dla nas w niej znajdziemy.


Super książka, którą pochłonęłam w jeden dzień bo nie mogłam się od niej oderwać. W sumie dostałam ją na Mikołajki, a przeczytałam dopiero teraz. Nie to, że trochę sobie poleżała. Jest to przezabawna, ale i także pokazująca z przymrużeniem oka oblicze świata mody, które się cały czas zmienia. A także ukazująca pewną przepaść pokoleniową, jakiej doświadcza w tej książce główna bohaterka Imogen. Książka jest super sprawą, kiedy chcemy na chwilę oderwać się od codzienności i poprawi nam humor. Bardzo polecam :)

Przyszedł czas na ostatnią książkę, którą skończyłam czytać dzisiaj. Szczerze po jej przeczytaniu dowiedziałam się trochę rzeczy, których na historii żaden nauczyciel nam nie powiedział. Poza tym książka ta pokazuje faktycznie prawdę o naszym narodzie. Bo co kraj to obyczaj i to jest prawda, ponieważ Szwedzi inaczej będą inaczej odczuwać swoje szczęście niż my Polacy. I faktycznie naszą filozofią jest "JAKOŚ TO BĘDZIE", bo będzie albo lepiej albo gorzej, inaczej nie może. Książka jest godna przeczytania. Ponadto jest w niej wiele zdjęć i bardzo szybko się ją czyta.

Należę do grupy kobiet, które uwielbiają tanie zakupy, czy też usługi, które dają nam możliwość skorzystać z czegoś w jak najniższej cenie, ale z takim samym efektem jak w droższej wersji. W większości kosmetyki pielęgnacyjne kupuje w drogeriach takich jak: Rossmann oraz Hebe, a także na stronie ezebra.pl i moją górną granicą ostatnio jest kwota 25 zł. Dzięki testowaniu różnych kosmetyków widzę, z których mogę korzystać, a z których nie bo moja skóra ich nie toleruje. W czerwcu i lipcu znalazłam kilka fajnych perełek, z których jestem bardzo zadowolona.

Pierwsza rzecz to ostatnio mój ulubiony krem do rąk z firmy Ziaja z proteinami kaszmiru i masłem shea. Zakupiłam go w drogerii Hebe za ok. 4 zł, czyli jeszcze majątku nie straciłam. Bardzo fajnie nawilża dłonie, no i przede wszystkim ma delikatny zapach i szybko się wchłania. Jedynym malutkim minusem jest dla mnie za długie opakowanie bo nie mogę go zmieścić w podręcznej małej kosmetyczce.

Kolejną rzeczą jest olejek w balsamie marki Nivea - Kwiat Wiśni i Olejek Jojoba. Kupiłam go w Rossmannie za ok. 15 zł, chyba był nawet wtedy w promocji, jeśli się nie mylę. Duży plus za szybkie wchłanianie się i oczywiście przyjemny zapach. Ale co się dziwić to w końcu Nivea zawsze mam z tej firmy jakiś kosmetyk bo je bardzo lubię i moja skóra również.


Innym kosmetykiem, w którym się zakochałam po uszy, chyba bardziej niż w jakimkolwiek kiedyś facecie to Żel Aloesowy z firmy Holika Holika. Kupiłam jego mniejszą wersję do wypróbowania w dodatku była w przecenie na stronie ezebra.pl (którą osobiście bardzo lubię) za ok. 18 zł. Żel zawiera w sobie 99% ekstraktu z aloesu. Jest najlepszym dla mnie jak do tej pory kremem nawilżającym do twarzy i nie powiem, że nie ale trochę dzięki niemu zmniejszyły mi się cienie pod oczami. Wiem jedno następnym razem zamówię go w większej wersji.

Równie fajnym kosmetykiem z firmy Nivea jest Odświeżająca Pianka Oczyszczająca, kupiona w Rossmannie za ok. 18 zł. Ja mam wersję niebieską do cery normalnej i mieszanej bo okazała się bardziej korzystna dla mnie niż wersja różowa. Super oczyszcza skórę twarzy, do tego jest to łagodna forma mycia twarzy, która nie podrażnia jej i ma przyjemny delikatny zapach.

Kolejnym kosmetykiem, o którym bym chciała wspomnieć pochodzi z firmy Bielenda i jest to MAKE-UP ACADEMIE fluid matujący ja mam odcień 1, czyli naturalny. Występuje w cenie ok. 12 zł. Z początku nie chciałam kupić tego fluidu bo obawiałam się go, ale teraz jestem bardzo z niego zadowolona, gdyż bardzo dobrze matuje i co ważne nie tworzy na mojej twarzy dziwnych plam oraz nie sprawia, że jej odcień jest żółty.

Na sam koniec zostawiłam bardzo pyszny kosmetyk, czyli Balsam do ust Wata Cukrowa z Bielendy, który kupiłam na przecenie w Rossmannie za ok 6,50 zł. Ma bardzo fajny zapach i bardzo dobrze nawilża moje usta i dzięki temu mają zdrowy wygląd.

Paulina.

Każda z nas kobiet w życiu spotkała jakiegoś idiotę, który myślał, że pozjadał wszystkie rozumy. Uważał, że wszystko wie lepiej niż my same, a dodatkowo twierdził, że jesteśmy dziećmi, gdy on to wielce dorosły. Żałosne podejście, którego bardzo nie lubię. Nie wiem co czasami ludzie chcą przez to osiągnąć. Takie osoby w moim życiu uważam za największe błędy, które pozwoliły mi otworzyć oczy i żebym zobaczyła czego tak na prawdę chcę.

Najpierw faceci skradną nasze serca, a później znikają z naszego życia, twierdząc, że my kobiety wierzymy tylko w słowa. Tylko jestem ciekawa, iż nie widzą czasami swoich gestów, które dają jasne przykłady, że nas chcą. Zastanawia mnie co by faceci zrobili, gdyby kobiety stały się bardzo niebezpieczne i bez jakichkolwiek uczuć. Czy w chwili, gdyby odwróciły się role, to czy oni byli by szczęśliwy z tego faktu. Czasami mam ochotę potraktować faceta tak samo jak on mnie traktuje i zobaczyć jego reakcję.

Czasami mam wrażenie, że dużo tracimy czasu na niewłaściwe osoby, które nie są naszego cennego czasu nawet warte. Lepiej poświęcić je dla osób, z którymi będziemy mieć zajebiste wspomnienia. To dzięki tym właściwym osobą możemy pokazywać swoją prawdziwą twarz, a i tak będą one przy nas bez względu na wszystko.Nie warto również walczyć o tą nic nie wartą osobę, bo gdy Ty będziesz chcieć by między wami było dobrze, to ta osoba będzie cię niszczyć psychicznie, tylko po to abyś ty cierpiała a nie on, bo jemu to będzie zwisać i tyle. Nawet gdy ty będziesz płakać to on to wykorzysta przeciwko tobie.

Paulina.