Od wczoraj u mnie na Uniwerku rozpoczęła się sesja poprawkowa. Są to dodatkowe terminy, które nas ratują przed zapłaceniem warunku, gdzie możemy się wybronić przed niechcianą dwóją na semestr z jakiegoś przedmiotu. Ja już kiedyś płaciłam za powtarzanie przedmiotu i wiem jak to bardzo boli jak trzeba zapłacić tak jak w moim przypadku 500 zł. Oczywiście jakby mogło być inaczej też ma poprawkę w sesji poprawkowej, ale przyłożyłam się do niej i to bardzo, bo chce to bez problemowo zaliczyć. Chyba byłoby za pięknie, gdybym wszystko zaliczyła w pierwszym terminie.
Ja do swojej ustnej poprawki starałam się uczyć od zeszłego poniedziałku. Mogę również pisać poprawę, ale boje się, że może wyjść z tego jakaś katastrofa. Dlatego zmierzyłam się dzisiaj właśnie z ustną poprawką i jak zawsze złapał mnie stres. Nie lubię odpowiedzi ustnych, ale z wielką męką poprawiłam na ocenę pozytywną.
Wiem, że niektórzy lubią odpowiedzi ustne, ja należę jednak do tej drugiej grupy. Ja od zawsze preferuje odpowiedź pisemną podczas której się mniej stresuje i zawsze mogę napisać to co umiem. W trakcie odpowiedzi ustnej zawsze zżera mnie stres, nad którym nigdy nie potrafię zapanować, zawsze mam wtedy mętlik w głowie. Przeraża mnie to, że dany wykładowca skupia uwagę tylko na mnie na ustnym, a na pisemnym na większą grupę osób co mnie tak bardzo nie stresuje. Gdybym wiedziała, że dam radę na pisemnym to z pewnością bym na niego poszła i zawalczyła o jeszcze lepszą ocenę niż dostałam.
Dlatego warto walczyć o swoje, bez względu czy jest to poprawa ustna, czy pisemna. Czy wolimy formę ustną czy pisemną. Warto wykorzystać szansę poprawy oceny z negatywnej na pozytywną. Na pewno to będzie niższy koszt, niż jak to olejemy i będziemy musieli mieć płatną poprawę za rok bo inaczej tego określić się nie da. Miłego popołudnia :)
Paulina.
Wiem, że niektórzy lubią odpowiedzi ustne, ja należę jednak do tej drugiej grupy. Ja od zawsze preferuje odpowiedź pisemną podczas której się mniej stresuje i zawsze mogę napisać to co umiem. W trakcie odpowiedzi ustnej zawsze zżera mnie stres, nad którym nigdy nie potrafię zapanować, zawsze mam wtedy mętlik w głowie. Przeraża mnie to, że dany wykładowca skupia uwagę tylko na mnie na ustnym, a na pisemnym na większą grupę osób co mnie tak bardzo nie stresuje. Gdybym wiedziała, że dam radę na pisemnym to z pewnością bym na niego poszła i zawalczyła o jeszcze lepszą ocenę niż dostałam.
Dlatego warto walczyć o swoje, bez względu czy jest to poprawa ustna, czy pisemna. Czy wolimy formę ustną czy pisemną. Warto wykorzystać szansę poprawy oceny z negatywnej na pozytywną. Na pewno to będzie niższy koszt, niż jak to olejemy i będziemy musieli mieć płatną poprawę za rok bo inaczej tego określić się nie da. Miłego popołudnia :)
Paulina.
3 komentarze
Masakra, tak dużo płaci się za poprawki?
OdpowiedzUsuńNa Uniwersytecie Łódzkim tyle niestety się płaci za warunek, jak się nie zda danego przedmiotu, a osoby prowadzące czasami lubią ludzi udupiać.
UsuńPamiętam te czasy ;) dużo razy zdarzało mi się poprawiać ;D a czasem szło się tylko na poprawę ;D
OdpowiedzUsuń